piątek, 24 maja 2013

Rozdział szesnasty


Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że nie będziecie źli :D
________________________________________________________________________       

  Taniec dwóch znienawidzonych przez siebie osób, nie umknął uwadze innym uczniom.  Wszyscy wpatrywali się w nich z ogromnymi oczami. Parę Ślizgonek udławiło się pączem, przez ten widok. Zabini, był tak zszokowany, że z wrażeni a potknął się o własne nogi, lecz dzięki pomocy Ginny nie ośmieszył się przed całą szkołą. Kiedy Ginewra złapała go za rękę i mocno pociągnęła, pomyślała, że powinno być na odwrót. Że to on powinien ją uratować przed kompromitacją.  Jednak nie to było teraz istotne. Ginny patrząc na swoją przyjaciółkę Hermionę - totalną antyfankę Ślizgonów - nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Kiedy ta cudowna, wolna i niezapomniana dla wszystkich obecnych tam uczniów piosenka skończyła się, Draco i Hermiona jeszcze długo stali wtuleni w siebie. Ani  brązowooka Gryfonka, ani zabójczo seksowny Ślizgon nie chcieli wypuścić się ze swoich objęć. Tuląc się nawzajem, czuli, że w swoich rękach mają cały swój świat. Tę cudowną chwilę, zakończyła pewna zazdrosna Ślizgonka – Pansy Parkinson.
- Co się tu dziee… Draco! Draco, co ona ci dała?! Draco! – zbulwersowana, podbiegła do pary młodych kochanków i rozdzieliła ich swoim ciałem. Odwróciła się tyłem do panny Granger i popatrzyła Malfoyowi w oczy.
- Pansy, nie bądź dziecinna. Nie widzisz, że jestem zajęty?
- Ale Draco! Ty nie trzymasz się ze szlamami! A tym bardziej nie tańczysz z nimi do wolnych piosenek…
-  Spadaj, Mopsico. Hermiono, chodźmy – tu zwrócił się do Gryfonki i złapał ją za rękę. Dziewczyna odwzajemniła gest i dopiero teraz spostrzegła, że są otoczeni przez pół Hogwartu. Uczniowie wpatrywali się w nich, co było bardzo krępujące. Nawet niektórzy wścibscy i ciekawi nauczyciele, w tym nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, prawdziwy pan Malfoy, patrzyli na tę parę i byli bardzo zdziwieni. Dostrzegła rudowłosą Ginny, która stała w rogu szeroko uśmiechnięta.  Trzymała za rękę Zabiniego.  Widząc to, Hermiona nie powstrzymała uśmiechu, który sam wymalował się na jej ustach. Uśmiechnęła się serdecznie i szeroko.  Draco widząc szczęście dziewczyny, sam uśmiechnął się i powoli szedł ku wyjścia ciągnąc za sobą Hermionę, której w tedy przypomniało się, że przyszła tutaj z Draco, w jeansach.  
- Hej, chwila! A wy dokąd? – krzyknął Blaise. – Jako organizator balu, razem z moją cudowną towarzyszką Ginny, uznaliśmy, że chyba każdy zgadza się na to, aby to właśnie Draco i Hermiona zostali królem i królową dzisiejszego balu. Prawda? Więc zapraszam was, na naszą scenę… którą można również nazwać parkietem. No, chodźcie!
Hermiona była bardzo zmieszana zaistniałą sytuacją. Nie miała w planach wyjścia na bal, a co dopiero zostania jego królową. Ale jako Gryfonka, czyli dziewczyna odważna, bez wahania ruszyła w kierunku sceny. Szła pewnym krokiem, była uśmiechnięta. Wskoczyła na scenkę jak sarenka, a za nią jej towarzysz. Stanął za nią i objął od tyłu, tak, że Hermiona poczuła się jak bezbronna księżniczka. Razem, wyglądali cudownie.
Po otrzymaniu koron, wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić do swoich dormitoriów. Było już bardzo późno, uczniowie byli padnięci ale jednocześnie podekscytowani „sojuszem” Draco i Hermiony.
Tej nocy Hermiona nie mogła zasnąć. Ciągle myślała o szalonym geście Draco. O jego zapachu perfum. O jego cudownym głosie. O jego lśniących blond włosach. Oraz o jego niebiesko szarych oczach. Co chwila karciła się za te myśli, jednak one i tak pozostawały w głowie Gryfonki.
Usiadła na łóżku i uśmiechnęła się do siebie. Jednak po chwili uśmiech zszedł z jej cudownej buzi. Teraz na myśli miała tylko jedno pytanie… Co będzie jutro?
*****
- Czy odezwie się do mnie? – pytał Draco w myślach. Siedział przy oknie i patrzył na pełnię księżyca. Całe błonia jaśniały od jego blasku. Jezioro świeciło najmocniej. To był piękny widok, na który Draco mógł patrzeć godzinami. Nie męczyła go senność. Nurtowało go pytanie. Co będzie dalej? Czy będzie jak dawniej? Czy Hermiona pozwoli ponownie się gdzieś porwać? Niestety mistrz podrywu nie znał odpowiedzi na to pytanie.
*****
- Hermiona, wstawaj! Śniadanie zaraz się skończy, a ty ciągle śpisz! – krzyczała Ginny cała czerwona ze złości.
- Co-o? Już, już… Zaraz – zerwała się Hermiona. – Wczoraj był bal?
- Tak, był – powiedziała Ginny i zaśmiała się. – Tak, poszłaś tam z Draco i zostałaś królową balu. Tak, to nie był sen.
- O nie… - rzuciła Gryfonka i szybko zerwała się do łazienki. Wskoczyła w czarne rurki i zieloną bluzkę. Twarz, ochlapała zimną wodą, umyła zęby i zrobiła pięcio minutowy makijaż, składający się z tuszu i czarnej kredki. Swoje kochane, szalone loki spięła w wysokiego kucyka. Kiedy wyszła z łazienki piękna jak zawsze Ginewra czekała na nią w drzwiach.
- Jesteś coraz szybsza, Hermiono. Chyba nabierasz wprawy.
- Ma się to coś – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
Kiedy weszły do Wielkiej Sali, nie zliczona ilość gapiów zjadała Hermionę wzrokiem. Głównie dziewczyny. Zazdrosne dziewczyny. Hermiona rzuciła wzrokiem na stół Ślizgonów, ale nie ujrzała tam Draco, co bardzo ją zawiodło. Usiadła koło Harrego, który od razu zmiażdżył ją wzrokiem.
- Chodź, musimy pogadać – rzucił krótko po czym wstał od stołu i poszedł w kierunku wyjścia. Głodna Hermiona przewróciła oczami i ruszała za swoim przyjacielem.
- Hermiona, co to miało być?
- O co ci chodzi, Harry? – Hermiona dobrze wiedziała o co mu chodzi. W końcu poszła z wrogiem na bal.
- Jak mogłaś iść z Draco na bal?! Nie rozumiesz, że on jest zły?!
- Wiesz, z tego co wiem, mam wolność wyboru i mogę robić co chcę! A ty, nie będziesz mi rozkazywał co mam robić.
- Hermiono, to Śmierciożerca! Wiesz o tym i tak po prostu to zlewasz? Idziesz sobie z nim na bal? Tańczysz, jak para zakochanych?
- Może mi na nim zależy? Czemu patrzysz na to z góry? Po za tym, on nie jest Śmierciożercą. Jego ojciec nim jest.
- Ale lada chwila będzie! I co? Może ty też przejdziesz na stronę zła? Olejesz przyjaciół?
- Harry, jak możesz! Uważasz, że zachowałabym się tak? Dziękuje ci bardzo. Fajnie, że masz o mnie takie zdanie. Takich przyjaciół jak ty, to mogę sobie w dupe wsadzić! Jeśli nie akceptujesz mojego wyboru, to trudno, jakoś to przeżyję! Idź do tego pedała Rona, psujecie do siebie idealnie! – krzyknęła jednym tchem Hermiona i ze łzami w oczach pobiegła do Łazienki Jęczącej Marty, gdzie wybuchła głośnym płaczem.
- Coś się stało?
- Nie, nic… Cześć Draco.
- Cześć. Więc czemu płaczesz?
- Harry, nie ważne – powiedziała Gryfonka i odwróciła się przodem do chłopaka. - Wiesz, zastanawiałam się dzisiaj w nocy, jak będą wyglądały teraz nasze relacje. Wiesz, po balu…
- Myślałem dokładnie o tym samym. Jak myślisz, co z tym zrobimy?
- Nie wiem, dlatego pytam.
- To chodźmy do mnie.
- Ee.. Że co?
- Wytłumaczysz mi runy.
- Dobra…
- Chyba, że nie chcesz?
- Chcę. Bardzo chcę wytłumaczyć ci runy.
- To ironia?
- Absolutnie nie. Chodźmy.
******
- No a ty co o tym myślisz? W końcu też byłaś na balu i widziałaś tę akcję.
- Nie wiem, Harry. Ja uważam, że Hermiona ma prawo… Wiesz, miłość nie wybiera.
- Jaka miłość? Jaka miłość, Luno? Przecież to zwykły idiota, a ona najwidoczniej też poukładane w główce nie ma, skoro robi takie rzeczy.
- Harry, nie wiem, naprawdę, nie mam teraz do tego głowy…
- Coś się stało…
- Tak. Tata chce mnie wypisać z Hogwartu.
*****
Ron szedł spokojnie korytarzami Hogwartu, kiedy zauważył, że dzieje się coś dziwnego. Wszyscy patrzyli na niego i wybuchali głośnym śmiechem. Ron zaczerwienił się, ale szedł żwawo przez korytarz. Było mu głupio, bo wszyscy najwyraźniej śmiali się z niego,  a kompletnie nie wiedział o co chodzi. Nagle zza rogu pojawiła się Pansy.
- O! Spedalony, siema! – krzyknęła głośno a wszyscy zaśmiali się jeszcze głośniej. – Masz już jakiegoś „kolegę”? Przecież wiesz, o co mi chodzi.
- Pansy, ty su…
- Co się dzieje? – do rozmowy wkroczył Cedric Diggory.
- O, cześć Cedrik! Wiedziałeś, że nasz kochany Ronald Weasley, jest gejem?
- Ron… naprawdę? – zapytał zszokowany Puchon.
- Tak. Jestem gejem! Czy wam się to podoba, czy nie!
*****
-  Więc… Czego dokładniej nie rozumiesz? – zapytała Hermiona Draco.
- Nie rozumiem, dlaczego dopiero teraz zaczęliśmy rozmawiać…
- Em, Draco. Pytałam o runy.
- Aa, przepraszam. Strona 153.
- Ja w sumie też sama nie wiem, dlaczego dopiero teraz zaczęliśmy rozmawiać. Wydajesz się być… Ssympatyczny – powiedziała Hermiona, której na myśl przyszło słowo „seksowny”.
- Ty jesteś bardzo sympatyczny.
- Tak myślisz? O nie. Muszę udowodnić ci, że jestem prawdziwym chamem.
- Dlaczego? Przecież sympatyczność to pozytywna cecha.
- No właśnie – powiedział Ślizgon. – Draco Malfoy ma być zły.
*****
- Wszystko w porządku, Ron? To co zrobiła Pansy, było okrutne.
- Tak, jest okej. Bycie homo ma dużo wad. Między innymi coś takiego, jak to.
- Wiem, co czujesz, Ron.  To smutne kiedy ktoś się z ciebie wyśmiewa.
- Nie wiesz, Cedrik. Nie masz zielonego pojęcia. Nie jesteś „inny”.
- To się zdziwisz stary – powiedział Cedrik. – Ja też jestem inny. Tak samo inny jak ty.

9 komentarzy:

  1. hahahaha. Bożeeee ! UWIELBIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  2. mrauuuu *.*
    chce już nowy! i zostaniecie pobite za to, że jest taki krótki! :x wrrrr!
    Cedrik gejem? o.O będzie para! :D
    czekam na next xd
    tylko błaaagam , szybciej :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhahahaha Cedrik pedałem ozesz :-D no ciekawie, ciekawie tylko czemu tak krótko :'( no cóż mam nadzieje ze szybko będzie następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, cudowny ten rozdział! Chcę następny jak najszybciej! :)
    Hahaha, a co do Cedrika to o matko! On też gejem? No ładnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D
    http://d-jak-diabelskie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No i dzisiaj 5 czerwca już jest xd gdzie ten nowy rozdział ? :x

    OdpowiedzUsuń