poniedziałek, 13 maja 2013

rozdział piętnasty

Jak każdy widzi, nasz blog ma nowy szablon, który mnie i Belli niebywale się podoba :D
Zawdzięczamy go cudownej Adzie Howard z bloga The Spiral Graphic. Serdecznie polecamy ich twórczość i zapraszamy :)

Rozdział jest dość długi i sama nie wiem, co mnie podkusiło, żeby tak go rozciągnąć. Mam nadzieję, że przetrwacie do końca :) ~Narcissa


Na początku balu było doprawdy cudownie. Wszyscy świetnie się bawili nawet, gdy był początek imprezy; widocznie każdemu brakowało trochę zabawy w ciągu swojej edukacji w Hogwarcie.
Ginny i Zabini byli zajęci oprowadzaniem i zapraszaniem gości, a mimo tego całkiem dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Blaise od czasu do czasu rzucał zabawnymi komentarzami w stronę źle ubranej ucziennicy, bądź ucznia, co bardzo rozśmieszało Ginerwę. Nie miala pojęcia, dlaczego tak dobrze czuje się w towarzystwie Ślizgona. Zawsze pluła na ich głupie zwyczaje, zachowania, była całkowicie przeciwna przekonaniom i poglądom, które prezentowali uczniowie tamtego domu. Jednak Zabini był inny. Był bardzo kulturalny, życzliwy, miły, inteligentny, zabawny. Nie twierdził, że Hogwart jest tylko dla czarodziejów z czystą krwią, za co Ginny bardzo go doceniała.
- Jak ci się podoba? - zagadnął Blaise.
- Ciekawie, ciekawie - zaśmiała się rudowłosa. - Gdzie Draco?
- Nie idzie.
- Jak to? - Ginny popatrzyła pytająco w stronę towarzysza balu. - Taki koksu nie poszedł?
- No też mnie to zainteresowało, ale właściwie się nie pytałem.
Blaise dalej tematu nie rozwijał, ponieważ kolejni uczniowie wchodzili na salę, nie rozumiejąc za bardzo, gdzie są. No właśnie.
Sala balowa była umieszczona w pokoju, który nigdy, ale to przenigdy, nie był używany.McGonagall postanowiła wykorzystać go do celu typowo rekreacyjnego, ponieważ właściwie do niczego innego się nie nadawał. Pomieszczenie było bowiem ogromne, posiadało wielkie okna, lecz było tam za zimno, aby prowadzić tam lekcje. 
- Ooo, patrz na nich! - krzyknęła Ginny do Blaise'a, gdy ujrzała schodzącą po schodach parę Luna-Harry. - Cudownie wyglądają...
Zabini ujrzał cudownie umalowaną, uczesaną w starannego koczka blondynkę, idącą w błękitnej sukni, jaką noszono w średniowieczu. Wyglądała przecudownie, a błękit idealnie komponował się z jej bladą karnacją i blond włosami. A Harry? On wcale nie odstawał -  ubrany był w kostium w kolorze czarno-zielonym, który również idealnie pasował do jego oczu oraz do ciemnych włosów. Oboje wyglądali zjawiskowo, co nie umnkęło uwadze żadnej pani lub panu.
- Daj spokój - zagadnął Blaise - ty wyglądasz najlepiej na tym balu. Żadna dziewczyna nie wygląda równie pięknie.
- To miłe, Blaise - Ginerwa uśmiechnęła się do chłopaka i poczuła, że lekko się rumieni. - Ty też wyglądasz bardzo dobrze.
Zabini lekko uśmiechnął się w stronę Ginny i złapał ją w pasie, przyciągając do siebie.
- Mamy wyglądać jak para, prawda? 
Ginny uśmiechnęła się i oparła głowę o tors chłopaka. Czuła się cudownie.
***
Draco siedział w swoim ulubionym fotelu, grzejąc się w cieple kominka w pokoju wspólnym dla prefektów. Miał gdzieś ten cały bal i nie miał zamiaru na niego iść, błaznując przed całą szkołą i tańcząc w rytm jakiejś prostackiej muzyki. To nie dla takiego arystokraty jak on. Poza tym, nie miał z kim iść, a Pansy Parkison raczej nie należała do jego wymarzonej parnerku na balu.
Za pewne teraz się dziwicie, w jaki sposób Draco Malfoy mógł nie znaleźć sobie partnerki? Jedyną dziewczyną, z jaką chciałby pójść był nie kto inny, niż Hermiona Granger.
Miał słabość to tej dziewczyny. W ciągu wakacji przeszła ogromną przemianę i z małej, szarej myszki przerodziła się w istną seks bombę, która tylko kusiła, aby ją pocałować, przytulić, dotrzymać towarzystwa. Dracon nie był byle kim, więc bajery dziewcząt rzucane w jego kierunku robiły na nim małe wrażenie, jednak Granger zawsze miała coś w sobie, co go pociągało, tylko... nie chciał się do tego przyznać.
Czy Malfoy kochał Hermionę? Skąd, nigdy nie zakochałby się w osobie, która nie miałaby zamiaru odwzajemnić tego uczucia.
***
- Hermiono, ty nie idziesz? - zapytała Parvati Patil, wykonując ostatnie poprawi w swoim makijażu. 
- Nikt mnie nie zaprosił, poza tym... raczej nie mam ochoty.
Parvati smutno uśmiechnęła się do koleżanki, a następnie wyszła, głośno zamykając za sobą drzwi. Przez chwilę Hermiona naprawdę jej zazdrościła, jednak postanowiła nigdy tego nie okazać. Jak dotąd świetnie szło jej kłamanie w sprawie balu, zgrabnie zatajała fakt, iż bardzo chciała iść na bal, lecz nie miała z kim. 
Chwilę stała bez ruchu, patrząc w przed chwilą zamknięte drzwi, gdy nagle zdała sobie sprawę, że przecież wypracowanie z numerologii samo się nie zrobi. W tym celu udała się do biblioteki, poprzednio wrząwszy dwa arkusze pergaminu i pióro.
Gdy szła korytarzami Hogwartu, słyszała szybką, czasem wolną muzykę dobiegającą z tajemniczej klasy. Szła w rytm melodii, od czasu do czasu wycierając łzy spowodowane samotnością tego wieczoru.
Było jej naprawdę przykro, że nikt nie chciał z nią iść, lecz pomimo tego i tak nie miała zamiaru okazać swojej melancholii.
Otworzyła drzwi i zobaczyła siedzącą przy biurku panią Prince. Wolała jej nie denerwować, bo widocznie już była wystarczająco bardzo zirytowana balem, a co za tym idzie, hałasem, panującym w Hogwarcie. Cicho przywitała się z bibliotekarką, a następnie zaczęła chodzić między regałami, w celu znalezienia książki pt. "Numerologia - nauka czarodziejów". Nie musiała długo szukać. W bibliotece przesiadywała od pierwszego roku, więc rozmieszczenie ksiąg miała w jednym paluszku.
Po znalezeniu książki usiadła przy pierwszym lepszym stole, i skupiając się na wypracowaniu, zobaczyła tego kogoś...
***
Malfoy rzucił książką w ścianę, nie mogąc opanować emocji. Dlaczego ten głupi Zabini bawił się tak dobrze z Weasley'ową, a on nie mógł być królem parkietu?! Należało się mu to, w końcu był przystojniakiem Hogwartu, chłopakiem, któremu chciały oddać się wszystkie dziewczyny.
"W dupie to mam, wychodzę" - pomyślał i wyszedł z pokoju wspólnego, zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie wiedział, gdzie idzie. Może na błonia, może do pustej klasy, może do ojca. W każdym bądź razie nie miał zamiaru siedzieć sam w taki wieczór, to było zbyt przygnębiające. Szedł nerwowym krokiem, co jakiś czas odwracając się, by sprawdzić ludność na korytarzu. Oczywiście nikogo nie spotkał, gdyż każdy się bawił.
Idąc, zdał sobie sprawę, że jesy obok biblioteki. Przez sekundę pomyślał, że może spotka tam Granger, jednak ta myśl szybko zniknęła mu z głowy, nie miał ochoty robić sobie nadziei. Niestety, pragnienie zobaczenia jej było zbyt wielkie, więc szybko otworzył drzwi do pomieszczenia i - jak na zawołanie - ujrzał tam nikogo innego, jak Hermionę Granger.
***
- Jak się bawisz, Luno? - zapytał Harry, tańcząc rytmicznie.
- Jest wspaniale, Harry! - krzyknęła Luna tak, aby partner ją usłyszał.
Nagle wśród tańczących uczniów, Wybraniec ujrzał swojego rudego przyjaciela, który zupełnie nie zraził się brakiem pary tego wieczoru i bawił się w najlepsze.
- Harry, mogę cię prosić na chwilkę? -zagadnął przyjaciela.
- Eee... Luno...?
- Idź, idź - uśmiechnęła się blondynka.
Harry puścił jej rękę i poszedł za Ronem, który, jak to było widać, promieniował radością. Gdy w końcu dotarli w miejsce, gdzie nie było ludzi, Ronald popatrzył się i rzekł:
- Ładnie dzisiaj wyglądasz, Harry.
Zielonooki popatrzył się ze zdumieniem na chłopaka. Poczuł dziwną falę gorąca, a także, iż uszy mu się czerwienią. Na nieszczęście Rona był to zły znak.
- Co ty, kurwa, odwalasz?! - Harry'emu stanowczo puściły nerwy.
- Pochwaliłem tylko twój wygląd, czy to grzech?!
- Ron, powiedz mi jedno...
- Tak, Harry?
- Jesteś homo?
Ron spojrzał ze strachem w puste, zielone oczy Harry'ego. Tego by się po nim nigdy nie spodziewał. Takie pytanie? W takiej sytuacji? Długo namyślał się nad odpowiedzią, jednak nie miał zamiaru kłamać. Nie chciał do końca kryć się ze swoją orientacją, jednak nie chciał również stracić przyjaciela. Mimo wszystkich przeciwności uznał, że on, Ron Weasley, nie jest łgarzem.
- Tak. Jestem.
Wybraniec zaniemówił. Jeszcze niedawno Ronald był całkiem normalny, był jego najlepszym przyjacielem, spędzali ze sobą całe dnie, aż tu nagle... jest gejem? Zwykłym pedałem? Był zdruzgotany, cały czas miał cichą nadzieję, że może jednak Ronald zmieni się, będzie całkiem normalny, a wszelkie przejawy jego homoseksualizmu będą tylko zbiegiem okoliczności, jednak w tamtym momencie ziścił się jego najgorszy sen.
Przemyślania przerwała mu śmiejąca i wyłaniająca się zza ściany postać Pansy Parkison.
***
- Malfoy! - krzyknęła Hermiona, po czym usłyszała, jak pani Prince ją ucisza.
- Co? Aż tak cię podnieca moja osoba? - zapytał chłopak z szelmowskim uśmiechem.
- Wstydziłbyś się tak mówić. Oczywiście, że nie.
- Czemu siedzisz tu tak sama? - Malfoy usiadł obok Hermiony, dyskretnie czytając jej książkę.
- Bo... nie poszłam na bal, chyba widać.
- Szlama Granger nie poszła na bal... ciekawe.
- Zamknij się. Mam dość tych twoich wrednych komentarzy.
Malfoy wybałuszył oczy na Hermionę. Grzeczna dziewczynka zmieniła się w diablicę.
- Ależ przepraszam, panno Granger. To już nigdy się nie powtórzy - spojrzał na Gryfonkę i głośno się roześmiał.
Hermiona ujrzała po raz pierwszy śmiejącego się Malfoy'a. No może poza sytuacjami, w których wyśmiewał innych ludzi, lecz ten śmiech był inny... serdeczny. Zobaczyła jego śnieżnobiałe zęby oraz roześmiane oczy i sama wybuchła śmiechem. Przez chwilę oboje śmiali się, aż Hermiona postanowiła przywołać się do porządku i zupełnie ignorując Malfoy'a, wróciła do pisania wypracowania.
- Ejejej, tak po prostu mnie zlejesz?! Tak się nie traktuje pana Malfoy'a - powiedział, po czym lekko się uśmiechnął.
- Hm, a dlaczego ten cały pan Malfoy nie wybrał się na bal? 
- Powiedzmy, że... nie znalazł odpowiedniej osoby towarzyszącej. Chociaż...
- Słucham? -  Hermiona szeroko się uśmiechnęła.
- Panna Granger nie ma, z kim iść, pan Malfoy również, więc może niech te dwie osoby pójdą razem. Czy myślisz, że panna Granger byłaby chętna na wypad z arystokratą?
- Myślę, że panna Granger... - tu Hermiona zawiesiła. Co zrobiłaby panna Granger?
Malfoy od pewnego czasu zaczął jej się podobać, jednak stereotyp dotyczący tego, iż para Slytherin i Gryffindor nie może istnieć, był silniejszy. Draco nigdy nie był dla niej zbyt miły, jednak ostatnio zaczął wykazywać wobec niej trochę człowieczeństwa, zaczął traktować ją należycie, z szacunkiem, tak, jak zawsze tego chciała. Choć nie potrafiła okazać od końca swoich uczuć, czekała na chwilę, w której wydarzy się przełom między nią a Malfo'em.
- Myślę, że panna Granger byłaby chętna.
W jednej chwili Hermiona ujrzała, jak Draco wstaje, odsuwa jej krzesło. W następnej zaś poczuła, jak jej ręka i ręka Dracona splatają się.
- Malfoy, co ty robisz?! - krzyknęła.
- No idziemy na bal, przecież się zgodziłaś! - Draco roześmiał się i pociągnął Hermionę przez blibliotekę, a następnie przez korytarze. Biegli jak nienormalni, jednak - o dziwno - każdemu z nich się to podobało.
- Malfoy, jestem w jeansach! - krzyknęła Miona, próbując złapać oddech.
- To co, ja też! Pośpieszmy się, to może zdążymy na ostatnią piosenkę!
***
Ginny piła pącz, gdy nagle drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich stanęła para, która nigdy nie przyszłaby nikomu do głowy. Draco i Hermiona.
- Lecicie w chuja? - powiedziała nagle do siebie Ginny. - Blaise!
- Co się dzieje? - zapytał chłopak.
- Patrz...
W tej samej chwili panna Granger i pan Malfoy schodzili po schodach roześmiani do rozpuku. Jak osądził Dracon, dotarli na ostatni, wolny już taniec. 
Chłopak objął Gryfonkę i przyciągnął do siebie, tańcząc typowego "przytulańca". 
- Draco, wszyscy nas tu widz...
- Cicho, kochanie. Teraz bądź cicho.
Hermiona poczuła ciepło ciała Dracona. Nie pamiętała, kiedy czuła coś takiego. Sama nie potrafiła zrozumieć, co to za emocja, jednak było jej bardzo przyjemnie, czuła się bezpiecznie i miło. Wiedziała jedno: że tańca z Draco nie zapomni do końca życia.

8 komentarzy:

  1. "Cicho, kochanie. Teraz bądź cicho."- rozpłynęłam się *.*
    Ej ej ej! ja was moje Drogie pobije! :D wczoraj(znaczy już dziisiaj) czatowałam do pierwszej w nocy, pierwszej w nocy(!) w oczekiwaniu na rozdział. aż w końcu zasnęłam xd
    i dzisiaj wchodze taka zła, i cała złość się ulatnia bo widzę nowy rozdział ♥
    Bożeeee, taki cudowny ten rozdział że zaraz się popłacze, serio xd
    o ja, o ja! najfajniejszy moment? jak Draco "porwał" Hermione na bal xd w jeasnach xd
    a później "cicho KOCHANIE" kochanie! omg! kochanie!
    ja pierdziele, kocham Was xd
    No, i teraz szybciutko nową notke poprosze ;)

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc, znowu czytam, czytam i znowu uwielbiam ten rozdział, ten blog, a w szczególności Waszą twórczość. Jesteście wspaniałe ! Czekam na nowy rozdział. Powodzenia w pisaniu i życzę weny ;)

    PS. Zapraszam do mnie. Dopiero zaczęłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "cicho kochanie" no no no :D juz kochanie i porwał ja na bal, jak to dobrze ze wszedł do tej biblioteki xd no ale przecież nie mogło być inaczej ciekawa jestem jakie z tego ploty wyjdą wiec z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;) może uda się go szybko nak tu dostarczyć ;) Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając ten rozdział cały czas się uśmiechałam! Uwielbiam, uwielbiam takiego Dracona ♥ Ojeju, aby nowy rozdział był jak najszybciej :) Jak możecie to powiadamiajcie mnie o nowych rozdziałach na moim blogu:
    http://ranyzamkniete.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie napisany rozdział :) i to " kochanie " to takie piękne słowo <3
    I wreszcie Harry dowiedział się że Ron jest homo ! :D Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha!
    Słodkie ;) tylko żeby Draco nie zamienił się w debila. Znowu. ;)
    Irytek
    hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa! :D
    dawajcie już nowy rozdział! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo... <3 Historia jest super :3

    OdpowiedzUsuń