niedziela, 10 marca 2013

Rozdział Piąty


Nadszedł poniedziałek, a co za tym idzie - pierwszy dzień szkoły. Słońce delikatnie przedzierało się przez chmury, a wiatr był wyjątkowo lekki i ciepły, aż chciało się żyć. 
Hermiona obudziła się dość wcześnie, bo około piątej nad ranem, gdy na dworze można było dojrzeć pierwsze promyki słońca. Gryfonka odgarnęła z siebie kołdrę, a następnie wzięła ciepły prysznic i umyła włosy. 
Umyta i świeża, usiadła na parapecie okna, spoglądając w niebo, które było tego poranka wyjątkowo piękne. Różowofioletowy kolor przyprawiał Hermionę o dobry humor i motywację na dobrze spędzony dzień. Przez chwilę próbowała „ogarnąć“ cały krajobraz, który przed nią widniał, jednak po chwili całkowicie pogrążyła się w kontemplacjach na temat dotychczasowych wydarzeń. 
Po części coraz bardziej miała dość Malfoy’a. Nie rozumiała, dlaczego musi wyładowywać swoją złość na niej, która tak naprawdę niczego nigdy mu nie zrobiła. Było jej przykro, że przez to, skąd pochodzi, musi być traktowana gorzej, jakby była w hierarchii czarodziejów dużo niżej od reszty. Kiedyś potrafiła sobie z tym radzić, była dzieckiem, docinki ze strony Malfoy’a średnio jej przeszkadzały, bo tak naprawdę nie zwracała na to uwagi, jednak z wiekiem kompleksy narastają, a postawa jaką reprezentował Dracon wobec niej, pogłębiała nienawiść Hermiony do samej siebie.
Nienawidziła Draco, a sama myśl, że jakakolwiek dziewczyna może być w nim szaleńczo zakochana, przyprawiała ją o nagłą torsję. Jednak, jakby trzeźwo popatrzeć na całą sytuację, Gryfonka nigdy nie miała chłopaka, a Wiktor Krum, którego poznała na Turnieju Trójmagicznym, był tylko przygodą, bo chłopak z Bułgarii już nigdy nie  napisał. 
Hermiona nie chciała być dłużej szarą myszką. Postanowiła, że się zmieni, że zacznie się dużo bardziej stawiać Malfoy’owi, że zacznie się malować, lepiej ubierać, zacznie być... kobietą? Może to nie jest dobre określenie, jednak w tamtym momencie Miona uważała się za dorosłą.
Wstała i od razu podeszła do szafy. Idąc, zdjęła turban z głowy, aby włosy trochę jej wyschły, a sama wyjęła szatę Gryffindoru i powoli zaczęła ją ubierać. Potem pomalowała powiękę eyelinerem, tuszem, nałożyła trochę korektora na krosty i wyszła na śniadanie.
***
Draco popatrzył w lustro, lekko zmierzwił sobie włosy, zrobił zadziorną minę i skierował się w stronę Wielkiej Sali. 
Jak zwykle czuł się lepszy od wszystkich i nie potrafił tego ukryć, więc chodził z głową wysoko uniesioną, jakby chciał zakomunikować, że wyróżnia się od tych wszystkich czarodziejów, którzy na niego patrzą i mu zazdroszczą. 
Wszedł na śniadanie i nagle wszystkie oczy skierowały się w jego stronę, z czego był ogromnie zadowolony. Niestety, wśród tego tłumu zobaczył Rona, Hermionę i Harry’ego i uśmiech od razu zniknął z jego twarzy.
- Nie wiem, dlaczego tacy ludzie się rodzą - powiedział, przysiadając się do Zabiniego.
- Jacy? - zapytał zdezorientowany przyjaciel, jedząc naleśniki.
- No Wieprzlej, Szlama i Bliznowaty. To jest taki margines społeczny, który powinno się wytępić, zanim zaczęli stawiać pierwsze kroki. 
- Przesadzasz, Draco, jesteś do nich strasznie uprzedzony, a nawet nigdy nie rozmawiałeś z nimi bez żadnych kłotni. - Zabini przewrócił oczami.
- Te kłótnie są normalne, nie będę szanował ludzi, którzy nie szanują mnie, to chyba proste. - Draco nałożył sobie na talerz porcję sałatki i spojrzał wymownie na Blaise’a. 
- Ciągle je wywołujesz, a może lepiej byłoby po prostu porozmawiać jak para kolegów. Co ty na to?
- Jesteś pojebany, co ty sobie myślisz? Że z radością podejdę teraz do tych idiotów, pocałuję Granger w rączkę, przybiję piątkę z Wieprzelejem i może jeszcze przytulę się do Pottera? 
- Rób, co chcesz - powiedział Zabini, a następnie wytarł ręcę o spodnie i wyszedł.
***
- Co mamy pierwsze? - zapytał Ron, nalewając sobie herbaty do szklanki.
- Chyba transmutacje - uśmiechnęła się Hermiona. - Na szczęście bez żadnych innych klas. 
- Harry wyrwał Hermionie plan lekcji z ręki i przeczytał na głos:
- Eliksiry, Obrona Przed Czarną Magią i Zaklęcia mamy ze Ślizgonami. No chyba ich coś jebło. Ale za to Zielarstwo mamy z Puchonami... może być ciekawie. 
- Może, zobaczy się - zakończył dyskusję Ron, po czym cała trójka zebrała się i wyszła z Wielkiej Sali.
Dzień minął normalnie, Snape, jak zawsze, wyżywał się na Eliksirach na Harrym, Ron na transmutacji zamiast zamienić imbryk w żabę, zamienił ją w muchę, a Hermiona była wzorową uczennicą na każdych zajęciach. Już pierwszego dnia zarobiła trzysieści punktów dla Gryffindoru.
Gdy była w Pokoju Wspólnym, wyciągnęła książki i od razu zaczęła odrabiać pracę domową, jednak jej uwagę zwróciła Lavender Brown, która, siedząc na kanapie przy kominku, czyściła swoją odznakę prefekta.
W Hermionie się gotowało. Niezaprzeczalnie-była bardzo zazdrosna, że Lavender jest prefektem, a w jej przypadku była to tylko głupia pomyłka. 
Łzy pojawiły się jej w kącikach oczu, ale szybko otarła je rękawem szaty i próbowała wymknąć się do sypialni, jednak Brown jej przeszkodziła:
- Wiem, że ci smutno, ale to oczywiste - powiedziała, nie odrywając wzroku od swojej odznaki prefekta.
- Ale... że mi? -Serce Hermiony zaczęło bić szybciej, a sama była nieco zdenerwowana, nie chciała otwierać się przed Lavender.
- Tak - odpowiedziała dziewczyna i przewróciła oczami. - Przede mną nic nie ukryjesz. To było oczywiste.
- Co było oczywiste? 
- Że mi należy się ta odznaka. Ty jesteś tylko głupią kujonicą, a ja potrafię dużo więcej: jestem odważna, lojalna, ambitna, stanowcza. Popatrz tylko na siebie. Wyglądasz jak siedem nieszczęść i na dodatek się tak zachowujesz.
Hermiona miała dość. W jednej chwili chciała z całej siły uderzyć Brown w twarz, ale szybko wybiła to sobie z głowy. Odwróciła się na pięcie i odeszła, próbując się nie rozkleić w drodze do sypialni.
Gdy się w niej znalazła, rzuciła się na łóżko i wybuchnęła histerycznym płaczem. Czy to poniżenie ze strony Lavender było konieczne? Na pewno nie. Więc dlaczego tak bardzo nienawidziła Hermiony?
***
- Weź daj spokój - powiedział od niechcenia Draco do Zabiniego. - Pytasz mnie o to już piąty raz.
- No bo interesuje mnie, że zawsze zmieniasz temat, gdy o tym rozmawiamy. Poza tym, znam cię. Nie potrafisz kłamać - Zabini chodził po pokoju, zastanawiając się nad tą całą sytuacją.
- Co ty jesteś jakiś obrońca szlam? Nie powiem ci, bo nie mam z tym nic wspólnego.
Zabini przyjrzał się Malfoy’owi, a następnie pokiwał porozumiewawczo głową. 
- Taa, ty naprawdę nie umiesz kłamać. Może mi w końcu powiesz, co masz wspólnego z Hermioną i tą pomyłką  z tym prefektem?!
Draco wahał się przez chwilę. W sumie, to co mu zależało? Przecież Zabini to jego przyjaciel, chyba nic się nie stanie, jeżeli wyjawi mu całą prawdę. Pomimo tego, że Granger była szlamą, to i tak czuł się za wszystko winny. Czy zmienił się w te wakacje? Na pewno nie, po prostu ostatnimi czasy wykazywał dużo więcej człowieczeństwa niż zwykle.
- No dobra, niech będzie...
***
Ginny stała przed szafą Hermiony, desperacko próbując wygrzebać z jej szafy jakieś ładne i modne rzeczy. 
- Kurde, ty tu nie  masz nic normalnego! W Hogsmeade otworzyli butik z mugolskimi ciuchami. Jest całkiem fajny, bo założony przez mugolaków - oni znają się na modzie. Musimy tam iść i kupić ci jakieś ładne ubrania. 
- Ginny, ostatnio mam wrażenie, że nikomu się nie podobam - powiedziała smutno Hermiona, wkładając na siebie sweterek oversize i rurki - jedyne ładne rzeczy w jej szafie.
- Przesadzasz, Mionka, a wiesz dlaczego? Bo parę rzeczy musimy w tobie zmienić! Operacja: Metamorfoza Hermiony Granger! - powiedziała rudowłosa i obie dziewczyny wubychły głośnym śmiechem.
____________________________________

Przepraszam, że rozdział z lekkim opuźnieniem, ale niestety nie miałam czasu dodać wcześniej :C 

6 komentarzy:

  1. Fajnie, jak zawsze, ale tym razem jedna rzecz mnie mocno zraziła do tego opowiadania, a mianowocie te wszystkie mugolskie akcenty i to, że wasza Miona jest taka płaczliwa. To roszkę razi. Rozumiem, że to są wasze wersje postaci i nie miały one być w stu procentach kanoniczne, ale nie popadajcie też w przesadę, która charakteryzuje 10 jarające się Draconem czy Harrym. Jakoś trudno mi uwierzyć, że Hermiona postąpiła by w taki sposób, znaczy się zmieniła wygląd by Dracon dał jej spokòj. Nie myślcie sobie, że uważam cała tą historię za coś beznadziejnego, bo tak nie jest. Podoba mi się wasza twòrczość, a to są tylko drobne niedociągnięcia. Fajnie piszecie i to, że macie dopiero 13 lat was usprawiedliwia, przynajmniej w moich oczach, ale nie rozgrzesza :) A co do reszty: Czemu Blaise tak broni świętą trójcę? Może coś go łączy z Ronem? Taka moja chora wyobraźnia xD Piszcir dalej, bo ja, jako wierna fanka, już aię nie mogę doczekać nowego rozdziału C: Mam nadzieję, że nie zraziłam was do swojej osoby, a jeśli nawet to to nie było celowe :3
    ~ świrnięta Draconis

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział *_* Czekam na następny który pojawi się jak najszybciej. I co powie Draco Bleisowi to mnie aż zżera z ciekawości. Życzę dużo weny i jak najlepszych pomysłów. Powodzenia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i od razu uprzedzam, że potrzymamy was trochę w niecierpliwości, bo co Draco powiedział Blaisowi, to okaże się w dalekiej przyszłości :D

      Usuń
  3. Metamorfoza Hermiony Granger :D
    hahaha podoba mi sie ;p
    dzisiaj znalazłam ten blog i napewno będę śledziła losy Hermiony i Draco :D

    Poozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alee to jest świetne ! Dodawajcie szybko rozdział ! < 3

    ~ Kedavra Malfoy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń