wtorek, 5 marca 2013

Rozdział Czwarty



     Rok szkolny rozpoczął się nie typowo, ponieważ cały weekend, po rozpoczęciu roku, uczniowie mieli dla siebie. Tym lepiej dla Gryfonki, mogła spokojnie przemyśleć wydarzenia dotyczące poprzedniego dnia. 
Sobota zaczęła się bardzo przyjemnie. Hermiona wstała o dziewiątej rano,  wzięła szybki prysznic, uczesała piękne, długie włosy oraz zrobiła delikatny makijaż podkreślający jej ciemnobrązowe oczy. Po śniadaniu, na które zeszła dosyć późno, wróciła do dormitorium i zaczęła zastanawiać się, jak to się stało. Dlaczego list trafił do niej, a nie do Lavender? Dlaczego widniało tam jej nazwisko, skoro popełniono pomyłkę i źle zaadresowano kopertę?                 Rozmyślając usiadła na swoim łóżku, popatrzyła na nierozpakowany kufer i stwierdziła, że musi się za to zabrać. Przynajmniej chociaż na chwilę będzie mogła zapomnieć o smutnej historii z odznaką prefekta. Przyciągnęła do siebie kufer i po długiej walce z otwarciem go, osiągnęła sukces. 
    Książki poukładała równo na półce, nadmiar ciuchów włożyła do lekko zakurzonej, morelowej szafy, środki czystości schowane w kosmetyczce, dała do małej etażerki stojącej przy jej łóżku. Na koniec, wyciągnęła czarną ramkę, oprawioną złotym, cienkim sznureczkiem. Z portfela, wyciągnęła zdjęcie swoich rodziców i szybkim, sprawnym ruchem włożyła je do ramki, którą postawiła obok kremowej lampki nocnej. Otworzyła okno, żeby przewietrzyć w dormitorium, a sama wyszła na błonia pooddychać świeżym powietrzem. Dobrze wiedziała, że są tą ostatnie dni wrześniowego ciepła i za niedługo przyjdzie chłodna jesień, a zaraz po niej lodowata zima.
  Gdy chodziła wokoło jeziora, widziała grupki uczniów również korzystających z przyjemnej i odprężającej pogody.  Bawili się, śmiali i biegali. Niektórzy odprężali się w inny sposób – opalając swoje zgrabne ciała. Inni zaś, korzystali z cieni drzew rosnących na błoniach. 
Zastanawiała się, gdzie są jej przyjaciele. Ostatnio widziała Rona, który, opisując swoje uczucia w pamiętniku, zaproponował jej pójście do dormitorium.  Nawet ona nie korzysta z pamiętnika, bo nie widzi w tym najmniejszego sensu. Ale żeby Ron? Tego by się w ogóle nie spodziewała. Z zamyśleń wyrwał ją głos, wołający jej imię.
- Hermiona, Hermiona! – wrzeszczała Ginny, biegnąc w kierunku przyjaciółki.
-Ginny, cześć. Coś się stało?
- Nie no coś ty. Po prostu chciałam pogadać. Widzę, że zrobiłaś porządki w naszym dormitorium – powiedziała ruda – przynajmniej ze swoim kufrem. Na myśl, że muszę ogarnąć swój, robi mi się niedobrze. 
- No, jakoś mnie wzięło. Ach, zapomniałam! Zaraz po przyjeździe miałam wysłać sowę do rodziców! Przepraszam cię, Ginny, ale muszę iść napisać list. Na razie, trzymaj się, zobaczymy się później – rzuciła szybko Hermiona i pobiegła w stronę zamku, co jakiś czas mówiąc ciche przepraszam, by przepchać się przez tłumy uczniów. Przy wejściu, popatrzyła na miejsce, gdzie przed chwilą stała ze swoją przyjaciółką, która już znalazła Lunę i prowadziła z nią zawziętą konwersację.
- Gdzie się podział mój pergamin… - myślała gorączkowo Hermiona przewalając stosy książek.  – Jest!
Zamoczyła pióro w czarnym atramencie i ładnym, starannym pismem, napisała do rodziców, jak bardzo cieszy się z przyjazdu, że podróż się udała i cały weekend poświęci na naukę.
Przeczytała raz jeszcze całość i uznała, że jest dobrze. Zagięła kartkę na pół i włożyła do kremowej koperty, po czym udała się do sowiarni. Wybrała jakiegoś dużego, szarego puchacza i wysłała go w podróż do świata mugoli. Wracając, usłyszała głosy prowadzące między sobą głośną rozmowę. Ciekawość Hermiony wygrała z jej rozsądkiem, więc ruszyła w ich stronę. W pewnym momencie, dostrzegła dwóch Ślizgonów, stojących koło okna. Mieli poważne miny. Ciemnoskóry, przetarł swoje czoło, a chłopiec o blond włosach krzyczał wymachując rękami na prawo i lewo. Z ukrycia Hermiony, można było usłyszeć o czym dyskutują, więc skupiła się i nasłuchiwała. 
- Dobra, Draco, nie gorączkuj się tak! Rozumiem, że nie mówisz mi wszystkiego, ale chyba mógłbyś mi wyjaśnić, co, do jasnej cholery, robi twój ojciec na stanowisku nauczyciela OPCM? – zapytał zirytowany Blaise. 
- Stary, daj spokój. Nie będę ci tego tłumaczył i tak jesteś zbyt tępy, żeby to zrozumieć.  – powiedział Draco i zaśmiał się. 
Hermiona zdała sobie sprawę, że to nie ładnie tak podsłuchiwać, więc chciała zawrócić.
Niestety w tym samy momencie, potknęła się o niezawiązane sznurówki jej czarnych, wysokich trampek i z głośnym hukiem upadła na posadzkę, zwracając na siebie uwagę.  Wstała szybko, otrzepała spodnie i chciała uciec niezauważona, lecz nie wyszło jej to, ponieważ chłopcy od razu ją dostrzegli. 
- O, kogo my tu mamy! Grangerówna! Czemu podsłuchujesz? Myślałaś, że się czegoś dowiesz? - mówił spokojnie blondyn, powoli podchodząc do niej.
- Draco, daj spokój… Ona nie chciała. – upierał się Blaise.
- Zabini, nie broń szlamy! – huknął Malfoy. – Może chcesz to wyjaśnić?
- Szłam do sowiarni, ja niechcący tu trafiłam… Puść mnie, no! Przecież i tak nic się nie dowiedziałam! - krzyknęła, gdy Dracon złapał ją za nadgarstki, aby nie uciekła.
- Dzisiaj ci odpuszczę, mam dobry humor. Ale następnym razem… Z resztą, nie będzie następnego razu, prawda? – powiedział cicho Draco. Popatrzył na nią ze zdenerwowaniem i poszedł w strone Zabiniego. Blaise popatrzył na nią i skinął głową.  
- Mam ogromny dług wdzięczności wobec Zabiniego – pomyślała dziewczyna i udała się na błonie, z myślą, że spotka tam jeszcze Ginny i będą mogły w spokoju porozmawiać. 
Kiedy doszła na błonie, ktoś mocno szarpnął ją za ramię. Obejrzała się za siebie i zobaczyła uśmiechniętego Cedrika. 
- Cześć , co u ciebie? 
- Dobrze – skłamała Hermiona. – I jak po wakacjach?
- A w miarę dobrze, chociaż tęskno mi za nimi. Ostatnio moja złamana kość ogonowa się odezwała, chyba znów z nią coś nie tak – opowiadał Puchon. – Wiesz, po tym wypadku, kiedy Voldemort mnie zaatakował, Turniej Trójmagiczny… Jest źle. Złamała się i po prostu nie mogę z tym normalnie żyć. Ale jest lepiej, mam nadzieję, że wygoi się już na stałe.
- Właśnie, jak to się stało, ze przeżyłeś? Bo w końcu nikt nie wie o co chodzi - powiedziała Gryfonka, mając cichą nadzieję, że Diggory nie odmówi jej odpowiedzi na to pytanie.
- Gdy zostaliśmy ściągnięci do Voldemorta, rzucił zaklęcie i przeleciało ono obok mojego ucha. Po prostu nie trafił. O mały włos - zaczął, ku zdziwieniu Hermiony.-  Udawałem nieżywego, ponieważ wiedziałem, że gdybym zaczął się ruszać, zwróciłbym uwagę Harrego, co nie pomogłoby mu w walce. Jednak udało mu się, a ja straciłem przytomność. Dobrze, że zabrał moje ciało ze sobą, bo nie wiem co by było, gdybym obudził się na cmentarzu w takim towarzystwie. Przy upadku, złamałem kość ogonową i przez długi czas nie chciała się goić, nawet pod wpływem wielu zaklęć.  
- Smutne. Nie wiedziałam, że przeżyłeś. Kiedy wróciłeś do szkoły, wszyscy byli zdziwieni. Byliśmy pewni, że… Nie żyjesz.
- No ale żyje i skończę Hogwart. Nawet za złamaną kością ogonową.
- A jak tam z Cho? 
- Nie układa się. Ona, jest zakochana w Harrym, ja z resztą też nic do niej nie czuję. Planuję to zakończyć. Dobra, słuchaj Mionka, ja spadam, bo umówiłem się z kolegą. Cześć, miłego dnia! – rzucił Cedrik na pożegnanie. Gryfonka chwilę stała w miejscu, po czym poszła do swojego dormitorium. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Położy się i odpocznie. Tak będzie najlepiej. 
W pokoju wspólnym, siedział Ron i zawzięcie rozmawiał z jakimiś dziewczynami z piątego roku. Harrego i Ginny nigdzie nie było. Jeszcze rok temu, podejrzewała by, że są gdzieś razem.
- Hej, o czym tak dyskutujecie? – podeszła i zapytała.
- O lakierach. Ogólnie o paznokciach, ostatnio strasznie się łamią – powiedział zażenowany Ron.
- Rozumiem, że dziewczyny rozmawiają o lakierach, a ty tylko słuchasz?
- Tak, właśnie tak… Hermiona, Ginny chciała z tobą porozmawiać. Powiedziała, że jak wrócisz, to mam ci to powiedzieć. I jakby co, to znajdziesz ją w łazience Jęczącej Marty. 
- Dzięki za informację. To ja do niej idę i nie przeszkadzam wam, cześć! – powiedziała 
Hermiona na pożegnanie i ruszyła powoli w kierunku łazienki, w której według Rona, przesiadywała Ginny.
Jednak nie znalazła jej tam i zaczęła się martwić o przyjaciółkę.  Przejrzała wszystkie kabiny, lecz  nigdzie jej nie było.  W końcu coś wydało odgłos głośnego pyknięcia i przed Hermioną pojawiła się rudowłosa piękność. 
- Znalazłam zaklęcie na niewidzialność! – krzyknęła uradowana Ginny. – Już nie trzeba się prosić Pottera o pelerynę.

3 komentarze:

  1. Pure - Blood Princess5 marca 2013 12:41

    Jak dla mnie zapowiada się bardzo fajne opowiadanie :D
    Bardzo ładnie piszesz, więc będę tu na pewno zaglądać :D
    Jeśli chodzi o błędy, to takowe nie znalazłam, więc nie musisz się nimi przejmować. W każdym razie ja tak myślę, nie wiem jak pozostali czytelnicy :D
    No i bardzo mi się podoba wygląd bloga :D
    Cóż, żeby nie przedłużać, życzę Ci dalszej weny :)
    Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszne! Rozpisze wszystko w punktach.
    1.Dlaczego robicie z Rona geja? Boże,boże...nie lubię go no i dobra ale Gej? Padłam.
    2.Błonia,sowiarnia,błonia,pokój,łazienka! Pogubiłam się.
    3.Cedrik żyje! Żyje? Dobra mogę to znieść ale czemu on gada do Hermiony "Mionka" skoro nigdy nie byli w stosunkach nawet koleżeńskich. Jak to brzmi -.-
    4.Ginny i Harry czy Harry i Cho oto pytanie.
    5.może lepiej aby było wołała a nie wrzeszczała dziwnie mi się kojarzy.
    6.Trochę tych punktów by było co do akcji Draco-Zabini-Hermiona oraz o Lucjuszu ale naprawdę jestem wykończona.
    Co do rozdziału dobra, coraz lepiej wam idzie ale za dużo tego wszystkiego.Co za dużo to nie zdrowo.
    Pozdrawiam ~Lili Potter/Lunałka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. To jest ff, wiec robimy z postaciami to, co nam się podoba :)
      2. Akcja jednak musi się gdzieś rozgrywać, chyba, że ma siedzieć cały czas w jednym miejscu, a to nie byłoby chyba nikomu na rękę.
      3. Żyje. Co wynika z naszego opowiadania, wrócił już w tamtym roku. Dlaczego Mionka? Bo Hermiona ma takie przezwisko, które już się przyjęło, nie wiem dlaczego tak.
      4. A to już nasza słodka tajemnica ;)
      5. Wołać to nie to samo co wrzeszczeć.
      6. No ok.
      Jest ciężko, ponieważ nie mam zerowego doświadczenia w pisaniu. Mam 13 lat i staram się, a to, że nie wychodzi, nie zależy ode mnie. Jest to początek, więc jest nudno. Nie chcemy żeby akcja rozegrała się za szybko :)
      Dziękuję za krytykę, wiem teraz co mogę poprawić, co jest źle i jak NIE pisać następnym razem. Pozdrawiam, rozdział pisany przez Belle.

      Usuń