niedziela, 31 marca 2013

Rozdział jedenasty


Hermiona patrzyła na martwe ciało Lavender z wybałuszonymi oczyma. Nie mogła się ruszyć, nic powiedzieć, była całkowicie przerażona. Widok zwłok, a szczególnie tych pustych już oczu, w których za pewne jeszcze niedawno krył się strach i ból, był nie do zniesienia. Hermiona poczuła nagłe mdłości i szybko pobiegła do jednej z kabin, aby móc w spokoju zwymiotować, nigdy nie doświadczyła takiego widoku, to był szok. 
Po kilku torsjach, Hermiona pobiegła do gabinetu profesor McGonagall, chyba jeszcze nigdy nie była taka szybka, adrenalina dała się Gryfonce we znaki. 
Wszystko, co stało się potem, było bardzo szybkie: bieg po Dumbledore’a, po panią Pomfrey, odganianie ciekawych dzieciaków, rozwiewanie coraz szybciej powstających plotek... Hermiona miała wszystkiego dość, tym bardziej, że każdy po kolei wypytywał się o fakty, o których tak naprawdę ona nie miała pojęcia. Niektórzy twierdzili nawet, że Hermiona byłaby wstanie zabić pannę Brown, więc to zrobiła.
Najgorsze było to, że gdy wszyscy nauczyciele, łącznie z pielęgniarką,  zjawili się w miejscu zbrodni, ciała już nie było.
***
- Ty, stary, słyszałeś o tej Brown? - zapytał w pośpiechu Zabini Dracona. - Nieźle, podobno Granger ma coś z tym wspólnego. 
Nazwisko „Granger“ od razu zainteresowało Ślizgona z platynowymi włosami o niebiesko-szarych oczach. 
- Że co? Opowiadaj - rzucił Malfoy, udając obojętność.
- Nie no, chuj do opowiadania, po prostu Hermi... Granger znalazła Brown, jak leżała martwa w kiblu dla dziewczyn. Teraz wszyscy ją posądzają o zamordowanie Lavender.
- Co ty pierdzielisz? - zdziwił się Draco. - Myślisz, że Granger byłaby gotowa zabić jakiegoś człowieka? Przecież ona by muchy nie skrzywdziła - dodał, po czym natychmiastowo ugryzł się w język.
- E, e... Draco... czy ty... bronisz Granger? - Blaise popatrzył z góry na przyjaciela i roześmiał się dźwięcznie.
- Nie, no weź, co ty mówisz! Myślisz, że broniłbym jakąś szlamę?!
- Właśnie to robisz, idioto.
Malfoy wstał z krzesła i zaczął się przechadzać po pokoju w tam i z powrotem. Trzymał się za ręce za plecami i nerwowo spoglądał w podłogę.
- Draco, wszystko ok? - zapytał ostrożnie Blaise.
- Nie, kurwa, nic nie jest ok, rozumiesz?! Od tej całej akcji w łazience Granger śni mi się po nocach, ciągle o niej myślę, nawet tego nie kontroluję! Wydaje mi się być ładna, miła, inteligentna, a wcale, do chuja Wacława, taka nie jest! To tylko głupia szlama, a ja nie mogę się w niej zakochać, bo jej nienawidzę.
- Widzisz, Draco... Jest cienka linia między miłością a nienawiścią.
***
- Panno Granger, ja nadal nie wiem, co robiłaś w łazience o tamtej porze - odezwała się podejrzliwie profesor McGonagall, w gabinecie dyrektora Dumbledore’a.
- Ja tam po prostu byłam, to łazienka, pani profesor! - odpowiedziała Hermiona bliska płaczu.
- No tak, ale musimy się upewnić. W końcu mogłaś mieć wiele powodów, żeby skrzywdzić Lavender. - Nauczyciela transmutacji nie dawała za wygraną.
- Minerwo, nie bądź już taka... oschła - zauważył dyrektor. - Panna Granger to bardzo rozsądna dziewczyna, nie zrobiłaby nigdy takiego głupstwa.
Hermiona w duchu podziękowała Dumbledore’owi i rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie. Ręcę się jej pociły i z trudem powstrzymywała łzy; w innym przypadku z jej oczu zrobiłaby się fontanna.
- Możesz iść, Hermiono - powiedziała cicho profesorka. - Chyba faktycznie nie mamy ci nic do zarzucenia.
***
Harry był bardzo zaintrygowany całą sytuacją z zabiciem Lavender. Nigdy nie była mu bliska, aczkolwiek śmierć jednej z Gryfonek, dla każdego byłaby wielkim ciosem i szokiem. Częściowo nie mógł zrozumieć, dlaczego to spotkało tą niewinną dziewczynę, jednak z drugiej strony jej śmierć nic nie zmieniła w jego życiu.
Było około drugiej w nocy, kiedy Harry zdał sobię sprawę, że nie zaśnie. Milion myśli zaprzątywało jego głowę do takiego stopnia, że mózg nie pozwolił mu odpocząć. 
Wstał i po cichu otworzył kufer ze swoimi ubraniami, w celu wyciągnięcia peleryny-niewidki. Następnie cicho nałożył ją na siebie i lekko stąpając po podłodze, skierował się w stronę wyjścia z Wieży Gryffindoru.
Targały nim różne emocje. Nie potrafiłby nigdy posądzić Hermiony o zabójstwo, jednak w tamtej sytuacji było to prawdopodobne, zważając na to, iż Lavender w pewnym sensie odebrała jej status prefekta. Zamiast wyobrażać sobie niewiadome rzeczy, Wybraniec czym prędzej udał się do łazienki.
Z ostrożnością otworzył ciężkie drzwi i wkroczył do łazienki. Na pozór wszystko wyglądało normalnie - czyste umywalki, błyszczące kafelki, lustra, na których widniały inicjały namalowane szminką; jednak Harry wiedział, że to na pewno nie jest wszystko.
Po kolei wchodził do każdej z kabin, kiedy znalazł na jednej z desek klozetowych dzięwczęcie majtki. Wybraniec nie miał zamiaru na nie patrzeć, więc szybko wyszedł, lecz robiąc to, prawie nadepnął na wyschniętą już krew tuż przy drzwiach kabiny.
Nagle Gryfon usłyszał szmer otwieranych drzwi. Z dużym refleksem wszedł do kabiny toaletowej i stanął na desce, aby nikt nie zobaczył jego nóg. Lekko wyciągnął głowę do góry z nadzieją, że zidentyfikuje nieznajomego.
Tak, udało mu się to. Nieproszonym gościem był - nie kto inny - jak wystrojony w szkarłatno-zieloną szatę Slytherinu Dracon Malfoy.
Harry założył na siebie pelerynę i, korzystając z nieuwagi Ślizgona, cichutko otworzył drzwi od kabiny. Draco najwyraźniej czegoś szukał. Może jakiegoś przedmiotu, może dowodów... właśnie, dowodów na zbrodnię Hermiony! Wybraniec z impetem zrzucił z siebie pelerynę i podbiegł do Dracona, przykładając mu różdżkę do gardła.
- Co tu  robisz, Malfoy, tłumacz się! - krzyknął na całe gardło.
- Potter, odpierdol się, ty też tu jesteś! - Dracon z wszystkich sił odepchnął od siebie Gryfona, że ten poleciał na którąś z umywalek, dogłębnie tłukąc sobie kość ogonową. 
Harry nie dał za wygraną. Szybko otrząsnął się, wstał i postanowił inaczej rozwiązać problem, bez różdżek. W jednej sekundzie znalazł się przy Malfoy’u, uderzając go pięścią w twarz. Ślizgon nie pozostał mu dłuższy i odpłacił się silnym kopnięciem w brzuch rywala, a następnie oboje leżeli na podłodze, tłukąc się - raz jeden, raz drugi.
Niestety, nie mogli dokończyć bijatyki.
- Oooo, widzę, że tu bijatyka! - zawyła Jęcząca Marta.
- Kurwa, przecież to jej łazienka! - skarcił się w myślach Harry.
- No to o co poszło? Śliczni chłopcy... ?- Marta rzuciła w stronę nastolatków zadziorne spojrzenie.
- O gówno, Marta, idź się spuść w kiblu - powiedział bez owijania w bawełnę Ślizgon.
- TAKI JESTEŚ ZABAWNY?! - krzyknęła na cały głos dziewczyna, a raczej jej duch. Widać nieźle to zdanie ją uraziło. - MÓWCIE O CO CHODZI!
- Spokojnie, Marto, to była tylko zwykła bójka pomiędzy... ludźmi którzy się nie lubią. - Harry próbował załagodzić sytuację.
Marta popatrzyła się z wątpliwością na chłopców, a następnie zaczęła krążyć wokół nich doględnie im się przyglądając. Wiedziała, że coś ukrywają, a sama nie była taka głupia, na jaką wyglądała, więc szybko zorientowała się, o co tak naprawdę pobiła się dwójka uczniów.
- Chodzi o tą Lavender Brown, tak? Ha, ha, jesteście tacy głupi!
- Marto, jeżeli coś wiesz, to nam powiedz! Tu ją znalazła Hermiona! - rzekł błagającym głosem Harry.
- I twierdzą, że ona ją zabiła! Prawie-Bezgłowy Nick mi powiedział! Toż to istna bujda! - Marta podleciała bliżej do chłopców.
- To co jest prawdą? - zapytał zaintrygowany Draco, który przedtem tylko się przyglądał kłótni Harry-Marta.
- Wydaje mi się, że nie mogę wam powiedzieć. To tajemnica. - Jęcząca Marta zdecydowanie dobrze bawiła się, pogrywając z Ślizgonem i Gryfonem. - Ale coś za coś.
- To znaczy? - zapytali równocześnie Harry i Malfoy.
- Obiecajcie mi, że przyprowadzicie tu tą całą Hermionę Granger. Brakuje mi tu kogoś do pogadania.
Chłopcy, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia, kiwnęli głową na rozkaz, chociaż popatrzenie prosto na twarz wroga było wyjątkowo trudne. No cóż, w tamtej sytuacji liczyła się tylko prawda.
- Widziałam Filcha, gdy wynosił ciało Lavender do Zakazanego Lasu.
***
Argus Filch wbiegł do swojego malutkiego gabinetu ze swoją kotką Panią Norris pod pachą. Był cały zlany potem, a jego strachu nie dało się opisać. Jego jedyną ostoją i istotą, której mógł w stu procentach zaufać. Miał wrażenie, że całe życie przelatuje mu przed oczami.
Szybko przyłożył krzesło do gałki w drzwiach, aby nikt nie mógł wejść. Resztką sił, jakich posiadał, przysunął do nich również swoją komodę, a potem z ulgą usiadł na krześle, tuląc do siebie swoją kotkę. 
Gdy już myślał, że jest chociaż po części bezpieczny, dosłyszał kroki, które za pewne zmierzały do jego gabinetu. Bez wątpienia to były TE kroki. Ten szybki, stanowczy i ciężki chód mówił sam za siebie.
Woźnemu serce podskoczyło to gardła, a ręcę zaczęły się pocić jak nigdy. Włożył sobie kotkę do środka płaszcza, żeby w razie niebezpieczeństwa nic się jej nie stało.
Popatrzył na gałkę do drzwi, która zaczęła się ruszać. Potem usłyszał głośne przeklnięcie, świadczące o tym, że mężczyzna nie mógł dostać się do pomieszczenia. Następnie było tylko głośne „Alohomora!“ i drzwi wyleciały z impetem z zawiasów, a komoda i krzesło przeleciały przez pokój, prawie dotkliwie raniąc woźnego, lecz ten z refleksem upadł razem ze swoją kotką na ziemię. 
Mężczyzna, który perfidnie wdarł się do gabinetu Filcha, usiadł na krześle, które było tam ustawione, jak gdyby nigdy nic. Argus ociężale podniósł się z podłogi i spojrzał prosto w te zimne, niebieske oczy. 
- Uciekasz przede mną, Argusie? - zapytał całkiem poważnie.
- Lucjuszu, nie o to chodziło, ja tylko...
- No nie mów mi, że zamknąłeś się, bo chciałeś sobie zwalić. Aż tak się mnie boisz? Pamiętasz chyba, jaka jest umowa.
- Oczywiście, że pamiętam - powiedział pośpiesznie Filch. - Jednak Marta mnie zobaczyła.
- Ty idioto! - krzyknął Malfoy, a następnie chciał uderzyć z pięści woźnego, lecz w porę się opanował. - Na pewno już komuś powiedziała. Nikt nie może się dowiedzieć on tym wszystkim.
- Trafiłbyś, panie, do Azkabanu. Na pewno.
- A w takim wypadku, trafisz Ty. Logiczne? - uśmiechnął się drwiąco Lucjusz. - Nawet bardzo.
***


Cała szkoła była zszokowana śmiercią szesnastoletniej dziewczyny. Nikt nie mógł zrozumieć, jak to się stało, a tym bardziej, dlaczego to akurat Lavender została w tym wszystkim pokrzywdzona.
Dumbledore w każdej sytuacji próbował łagodzić sytuacje, lecz nie wychodziło mu to zbyt dobrze, gdyż niektórzy rodzice - strachliwi i stanowczy - postanowili wypisać dzieci z Hogwartu. Jedynie ludzie, którzy w całkowity sposób ufali nauczycielom, a szczególnie dyrektorowi, Hogwartu, byli spokojni i pozostawiali dzieci tam, gdzie tak naprawdę było ich miejsce.
Już następnego dnia dzieci, idąc do Wielkiej Sali na śniadanie, mogły zauważyć pomieszczenie wystrojone na czarno - z pewnością z powodu żałoby. Rodzice panny Brown, czarodzieje, byli zrozpaczeni faktem, że ciała córki nigdzie nie ma, a co za tym idzie, nie mogli jej spokojnie pochować. Tak jak to przystało na porządnego człowieka.
Hermiona była zdruzgotana. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze niedawno w jej pokoju gościła zawsze wesoła i pogodna Lavender, a teraz jej nie ma. Nie ma kogo podziwiać, komu zazdrościć odznaki prefekta. Była zła na siebie, że zamiast cieszyć się jej szczęściem, potrafiła tylko w duchu nienawidzić dziewczynę za to, że los ją bardziej wynagrodził. Miała dość siebie. Nienawidziła swojej osoby.
- Hermiono, nie powinnaś się tym zadręczać - mówiła jej Ginny, lecz Brązowooka była głucha na tego typu uwagi.
- Ginny, mogę się zadręczać czym chce, rozumiesz? - powiedziała cicho Hermiona.
***
- Lucjuszu, jesteśmy zmuszeni dać jej odznakę prefekta. Jest dziewczyną godną zaufania, a przynajmniej ja ufam jej w stu procentach! - krzyczała McGonagall w swoim gabinecie.
- Minerwo, chyba ci coś wspominałem na ten temat. - Malfoy jak zwykle był spokojny, ale jego brak zdenerwowania doprowadzał nauczycielkę transmutacji do szewskiej pasji.
- Drugi raz się nie dam zastraszyć! HERMIONA GRANGER MA BYĆ PREFEKTEM!
- Szlama nie będzie dyktować młodszym dzieciom warunków i ich pilnować! Tylko czarodzieje czystej krwi powinni to robić! A ten głupi Knot o to nie dba!
- Szkoda, że nie mogę cię wyrzucić ze stanowiska nauczyciela, bo już dawno bym to zrobiła! Jesteś najokropniejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam! - McGonagall miała ochotę rzucić w czymś Lucjusza. - Kiedyś ci ustąpiłam i zrezygnowałam z odznaki dla panny Granger, teraz tego nie zrobię!
- Mój Draco opowiedział mi tyle niedobrych rzeczach o tej szlamie, że wiem, iż tamten pomysł był dobry. Popełniasz błąd, Minerwo! DRACO NIE KŁAMIE!
- Wynoś się, Malfoy, wynocha z mojego gabinetu! - Minerwa wstała, a następnie krzyknęła „Expelliarmus!“ i Lucjusz z hukiem wyleciał z jej gabinetu. Następnie szybko zamknęła drzwi, usiadła na krześle i głośno westchnęła. 
Wśród licznych papierów i kartek znalazła jedną, czystą i zapisała na niej bardzo czytelnym i kaligraficznym pismem „Za pół godziny w moim gabinecie“. Na odwrocie napisała nazwisko „Hermiona Granger“ i, używając swojej ukochanej sowy, wysłała list wprost do sypialni pięknej, inteligentnej Gryfonki.

15 komentarzy:

  1. świetny rozdział, tylko mało o Hermionie i Draco :(
    ale ogólnie bardzo mi się podobał i jestem ciekawa czemu Lavender została zamordowana :)
    życzę weny do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. osz w dupe!
    nie wiedziałam że posądzą Hermione o to morderstwo,, ale żeby Filch ?
    znaczy to zaplanowały chyba Lucjusz o ile dobrze czytam xd
    i właśnie dobrze że tak szybko nie rozwijacie wątku miłosnego ;p
    rozumiem że Draco był w tej łazience żeby powęszyć? xd
    ta sprawa z tym zabójstwem mi tu cuchnie :D
    czekam na next ;p

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest po prostu genialneeeee.! Zgadzam sie że troche mało o Draco i Hermionie ale i tak bardzo fajne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. na kiedy planujecie dodać kolejną notke ? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie coś o Draco i Hermionie :C ??
    Tak czy siak rozdział świetny , na prawdę kocham wasz blog i zagladam tu codziennie !! <3 Już nie moge się doczekac nastepnego ;*** Powodzenia :) !

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawajcie szybko nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie jak zawsze . Już czekam na następny rozdział .
    A niech będzie troche więcej o Hermie i Draco . ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej....kiedy będzie następny rozdział.?! Bo już się doczekać nie mogę.!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, przepraszam :C
      Rozdział, pojawi się może dzisiaj, chociaż wądpie, ale na 99% jutro! Na dole rozdziału wytłumaczę dlaczego dopiero teraz. PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE :(
      ~Bella

      Usuń
  10. Wpadłam na twojego bloga czystym przypadkiem i szczerze mówiąc zwalił mnie z nóg. Masz bardzo ładny styl pisania :) a niektóre dialogi są po prostu majstersztyk :D
    Mam nadzieję ze wena cie nie opusci :) jesli miala bys czas to zapraszam do mnie :)
    http://dragon-age-wspomnienia-z-plagi.blogspot.com/ (ff z gry rpg)
    http://hp-po-drugiej-stronie.blogspot.com/ (ff z HP)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. opowiadanie piszą dwie osoby ;p Klaudia i Emilia xd

      Usuń
  11. Hey zapraszam na dość inne Dramione:
    Ona i oni.
    Dwóch braci, których rozkochała.
    Dwóch Arystokratów.
    I ich miłość...
    zdrajca-krwi.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń