piątek, 28 czerwca 2013

rozdział dziewiętnasty

 Hermiona Granger patrzyła w kartkę papieru, na której grubym, kształtnym pismem było napisane, że jej mama jest umierająca. Przez chwilę myślała, że to jakiś głupi żart, stek bzdur, który miał ją wyprowadzić z równowagi, jednak prawda była inna: pani Granger nie zostało zbyt wiele czasu.
   Gryfonka wybuchła płaczem. Jej mama umiera, a ona nic nie może na to poradzić. Nie może jej pomóc, wynaleźć lekarstwa na raka, uleczające tę straszną chorobę. 
   Jeszcze kilka minut wcześniej, Hermiona była zwykłą nastolatką, której problemy są małym pikusiem w porównaniu z tym, co dzieje się na kuli ziemskiej. W tamtym momencie, Brązowooka przeżywała tragedię, najgorszą, jaka mogłaby ją spotkać.
   Dziewczyna otarła łzy rękawem, zerwała się z łóżka i cała zapłakana pobiegła do gabinetu Dumbledore'a. Po drodze minęła wielu uczniów, którzy po kolei pytali się, co się stało, jednak Hermiona mijała ich bez słowa, jakby byli powietrzem. Nie mogła o tym myśleć, a co dopiero mówić nieznajomym.
- Hermiono, co się dzieje?! - krzyknęła Ginny, widząc przyjaciółkę w takim stanie.
    Cóż, odpowiedzi nie dostała.
    Gryfonka poczuła, jak trzęsie się jej broda z płaczu, jednak za wszelką cenę nie pozwalała, by te litry łez utkwionych w jej oczach, znalazły ujście. Po policzku spływały jej pojedyncze łzy, jednak gdyby nie wstrzymała się choć trochę - z jej oczu wypłynął by istny potok.
    W końcu dotarła do gabinetu dyrektora. Cicho weszła, bez żadnego słowa, zamknęła drzwi, i na oczach dyrektora - po prostu nie mogła wytrzymać  - rozpłakała się jak mała dziewczynka
***
- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Zabini Dracona, gdy siedzieli razem w pokoju wspólnym Ślizgonów.
- No nie wiem, chyba z nim pogadam.
- Ale wiesz, że to może nic nie dać?
- Blaise, ja ją naprawdę kocham. Nawet nie wiem, skąd mi się to wzięło. To był taki impuls.
- A może to nie miłość? - zapytał Zabini ostrożnie.
    Draco nie odpowiedział. Właściwie, sam nigdy nie kochał nikogo, prócz własnej matki, jednak uczucie, które żywił do Hermiony było inne. Ufał jej, gdy jej nie było, czuł się wybrakowany, czuł, że zrobiłby dla niej wszystko i, co najważniejsze, nie było to lotne uczucie. Tak, Draco stu procentowo kochał tę Gryfonkę.
- To jest miłość, Blaise. I nawet nie waż się mówić inaczej.
    Po południu, Malfoy postanowił porozmawiać z ojcem. Na jaki temat? Chciał go przekonać do tego, iż Hermiona jest godną przedstawicielką "szlam" i w pełni zasługuję na miłość, jaką Draco ją obdarowuje. Nie wiedział, jak na to przemówienie zareaguje jego tata, lecz Ślizgon czuł, że Lucjusz powinien wiedzieć, iż Hermiona jest kimś innym, niż zwykłą, pospolitą i niedouczoną szlamą.
   Udał się wąskimi korytarzami w Hogwarcie do swojego beznadziejnie tępego i oschłego ojca, który nie dopuszczał do siebie żadnych informacji. Biło mu serce, w gruncie rzeczy, Lucjusz Malfoy był postacią, która wywoływała w nim strach. Dracon jednak obiecał sobie, że przez choćby sekundę rozmowy nie da po sobie poznać, że się boi.
    Dotarł do gabinetu. Zapukał do drzwi, lecz nikt nie odpowiedział. Popchnął je lekko i w jednej sekundzie otworzyły się na oścież. Popatrzył do środka - nikogo nie było.
    Uznał, że to gabinet jego ojca, więc wszedł i postanowił, że poczeka. Nagle, jego uwagę przyciągnęła... myślodsiewnia. 
    Rozglądnął się w prawo, w lewo, uznał, że nikt nie idzie i włożył do niej głowę.
    Chłopak znalazł się z powrotem gabinecie swojego ojca i przez chwilę myślał, że coś poszło nie tak, lecz faktycznie znajdował się we wspomnieniu Lucjusza Malfoy'a,
    Ujrzał dwie osoby: Lucjusza oraz... Lavender Brown. 
- Twoja Czarna Magia jest... co najwięcej przeciętna - rzekł Lucjusz.
- Przepraszam pana, naprawdę, ale nigdy nie miałam do niej zdolności - odpowiedziała skruszona Lavender.
- Z takim zaangażowaniem, proszę pani, może nie być pani dopuszczona do egzaminów końcowo-rocznych. 
- Co mogłabym zrobić, żeby zaliczyć ten rok? Niech mi pan umożliwi to zrobić! 
- Mogę ci pomóc, kochanieńka. - Lucjusz podszedł do Lavender i zaczął dotykać ją po brzuchu, jadąc coraz wyżej, w stronę biustu. - Rozbierz się - zakomenderował.
- Że co?! - krzyknęła panna Brown przerażona.
- Słyszałaś polecenie. Pomogę ci, o ile ty pomożesz mi. 
- Nie ma takiej możliwości! Pan jest nienormalny, nie będę się z panem uprawiać... se... seksu.
- Wykonuj polecenia, niewdzięczna szmato! 
   Lucjusz w jednej chwili zerwał z dziewczyny ubranie, zaczął całować ją po szyi, po policzkach, w usta. Lavender próbowała się wyrwać, jednak nie potrafiła.
    Wspomnienie zmieniło się i nagle Draco ujrzał zapłakaną Lavender, która w pośpiechu ubierała na siebie bluzkę.
- Jak o wszystkim powiem, to nie wyjdziesz z Azkabanu, stary zwyrodnialcu - powiedziała przez płacz.
- Co?!
- To, co słyszysz.
- Nie powiesz nikomu.
- A to dlaczego?!
- Dlatego. AVADA KEDAVRA!
   Ponownie wspomnienie się zmieniło. Teraz Blondyn ujrzał kanciapę Filcha, w której był on oraz Lucjusz Malfoy. Pomieszczenie było, jak zwykle, brudne, jednak Lucjuszowi - jak widać - to nie przeszkadzało.
- Ale ja nie mogę tego dla ciebie zrobić! - krzyczał Filch.
- Możesz, a nawet musisz. Chyba, że chcesz się pożegnać ze swoją cudowną kotką.
- Czyli mam rozumieć, że zabijesz Panią Norris, jeśli nie będę cię krył i sam zakopię Brown?
- Mniej-więcej. Po prostu masz udawać, że ją zabiłeś.
- Ale wsadzą mnie do Azkabanu! Wyrzucą z Hogwartu! - Filch był zrozpaczony.
- Mówi się trudno. 
    Dracon nie mógł już dłużej tego słuchać. Wyciągnął głowę z myślodsiewni i pośpiesznie wyszedł z gabinetu.
    Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć, był totalnie zmieszany, roztrzepany. Jego ojciec zgwałcił i zabił Lavender? To musiała być pomyłka, jednak myślodsiewnie nigdy nie kłamią. 
"Stary, parszywy chuj" - pomyślał  Dracon.
    Teraz pozostała mu najważniejsza decyzja: czy wydać własnego ojca. 
    Gdyby wydał Lucjusza, miałby spokój. Nie wyżywałby się na Narcyzie, a i w Hogwarcie byłoby spokojniej. Sam Draco miałby spokój i mógłby okazywać miłość Hermionie zawsze i wszędzie. Ponad to, Filch mógłby wyjść z Azkabanu, do którego trafił, po wielu rozprawach, w których doniesiono, iż on zabił pannę Brown. 
    Jednak, to było niedorzeczne. Wydać własnego ojca? Tak po prostu na niego nakablować.
***
- Mógłby mi pan, profesorze, dać przepustkę? - zapytała Hermiona spokojnie.
- Przepustkę? Hermiono, wiesz, że przepustki daję tylko w wyjątkowych sytuacjach - odpowiedział Dumbledore, patrząc Hermionie w oczy.
- Moja mama ma raka i jest... umierająca. Muszę się z nią po...- Gryfonka chciała powiedzieć "pożegnać", jednak nie przeszło jej to przez gardło, rozpłakała się znowu, nie potrafiła się powstrzymać.
- Nie płacz już, Hermiono. Oczywiście, że ci napiszę. Jutro z samego rana będziesz mogła jechać do mamy.
***
    Dracon wszedł do gabinetu Dumbledore'a, gdzie zobaczył jego oraz Hermionę.
- Nie płacz już, Hermiono. Oczywiście, że ci napiszę. Jutro z samego rana będziesz mogła jechać do mamy.
    Gdy Ślizgon usłyszał te słowa, wybałuszył oczy. Do mamy? Co dzieje się mamie Hermiony? Czemu ona jedzie? 
- Widać pan Malfoy lubi podsłuchiwać. - Te słowa dyrektora wyrwały Draco z przemyśleń.
- Ja? Skąd. Chciałem o czymś pana poinformować, dyrektorze.
- Dziękuję, profesorze, Dumbledore - powiedziała cicho Hermiona, a następnie wybiegła z gabinetu, bez słowa mijając Dracona. Nawet na niego nie popatrzyła.
- Profesorze Dumbledore, czy pamięta ową sytuację, w której pan Filch zamordował pannę Brown?
- Tak, Draco, ale wszystko jest już wyjaśnione, nie ma ma tematu...
- Jest, bo... bo to nie Filch zamordował Lavender, tylko mój ojciec.
***
   Harry w zdenerwowaniu czekał na Lunę przed wejściem do Hogwartu. Ubrał na siebie najlepsze ubrania, ponieważ chciał porządnie wyglądać w chwili pożegnania. 
   Czekał na Lunę. Nie umiał uświadomić sobie tego, iż była przy nim zawsze, a teraz wyjeżdża i nigdy nie wróci. Ten brak zasięgu miał być nie do zniesienia.
- Witaj, Harry - przywitała się z nim dziewczyna.
- Cześć. Nie chcę, żebyś wyjeżdżała. 
- Ja też nie chcę, ale w życiu są pewne rzeczy, na które człowiek nie ma wpływu. Mój ojciec nienawidzi Lucjusza, więc mnie stąd zabiera. - Luna popatrzyła smutnymi oczami na Gryfona.
    Harry zobaczył w oczach blondynki łzy. Nie chciał pozwolić na jej płacz.
- Nie płacz, kochanie... - powiedział do niej, po czym czule ją do siebie przytulił. - Przyjadę w wakacje, wszystko będzie dobrze.
- Po prostu nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie - odrzekła.
- Będę pisał, a do wakacji niedaleko. - Harry popatrzył w jej oczy, uśmiechnął się i lekko pocałował ją w czoło. - Jesteś wszystkim, co mam. Pamiętaj o tym.
   Tę piękną chwilę zniszczył  i latający samochód, który wylądował przed nimi.
- Luno, wsiadaj! Jedziemy do domu! - krzyczał z niego Ksenofilius Lovegood. Następnie wyciągnął różdźkę i krzyknął "Accio bagaże" i w jednej sekundzie wszystkie torby znalazły się w aucie. 
- Muszę lecieć, Harry. Żegnaj! - powiedziała blondynka, po czym puściła Harry'emu całusa.
- Do zobaczenia, Luno!
    Harry stał w milczeniu, patrząc na odlatujący samochodów, a przy tym, na odlatujący w nim sens jego życia.
***
   Lucjusz siedział w swoim gabinecie, przeglądając dziennik Gryfonów szóstego roku. Przez przypadek trafił na nazwisko Brown, co przypomniało mu haniebną zbrodnię, którą dokonał. 
   Nie miał zamiaru się przyznać. Jak bardzo bluźniłoby to dobre nazwisko Malfoy'ów. Tak, z pewnością Lucjusz Malfoy wolałby popełnić samobójstwo, niż dopuścić do tego, aby ktokolwiek dowiedział się o gwałcie i zabójstwie.
   Czuł się bezpieczny, myślał, iż nie ma możliwości na to, aby ktokolwiek dowiedział się o tym uczynku. Tak bardzo się mylił.
    W Pewnym momencie ktoś zapukał do jego drzwi.
- Proszę! - krzyknął, lecz w niedługim czasie tego pożałował.
- Dzień dobry, Lucjuszu - przywitał się w progu Korneliusz Knot. - Chyba mamy do pogadania... Malfoy.
***
    Było około ósmej rano, gdy Hermiona stała na stacji kolejowej w Hogsmead, czekając na pociąg, który miał zawieść ją prosto do mamy.
     Nie powiedziała znajomym, po co wraca do domu, nie potrafiła o tym mówić, było stanowczo za wcześnie. Oznajmiła jedynie, iż wróci za niedługo. Sami możecie domyślić się, dlaczego.
    Czy Draco wiedział o jej wyjeździe? Nie miał pojęcia, chyba że z niefortunnej rozmowy jej i Dumbledore'a. Jednak, Gryfonka nie miała najmniejszej ochoty, aby Draco o tym wiedział. Miał ją gdzieś, wolał odejść, więc ona także nie miała także ochoty się zaangażować.
    Gdy pociąg podjechał, zabrała jakoś wszystkie bagaże i wsiadła do pociągu. Wybrała byle który przedział, w końcu i tak wszystkie były puste. Aż dziwne.
     Wyciągnęła jakąś książkę do czytania i otworzyła ją.
"Byle do domu" - pomyślała, po czym pogrążyła się w lekturze.
***
    Kiedy dojechała na peron 9 i 3/4, była noc. Dziewczyna ostrożnie wysiadła z wagonu, taszcząc przy tym swoje bagaże. Były dość lekkie, zważając na to, iż jedna walizka była zepsuta i co chwilę się otwierała.
    Hermiona przeszła na normalny peron i, ku jej nieszczęściu, zastała ją wielka ulewa. Na dodatek było ciemno i zimno, co nie sprzyjało raczej jej samopoczuciu.
    Niosła w jednej ręce bagaż, gdy nagle wyślizgnął się jej z ręki, upadł, a cała jego zawartość leżała na brudnej ziemi.
- Cholera jasna! - krzyknęła do siebie.
   Gryfonka szybko zbierała ubrania, gdy nagle zaczepiła ją mała sówka. Trzymała mały zwój papieru, który przekazała dziewczynie. Hermiona otworzyła go i poczuła nagłą chęć zwymiotowania, było jej niedobrze, zestresowała się, była zrozpaczona.
    Treść tej karteczki była następująca:
                      


                                                    Mamie zostało kilka godzin.
                                                                                                  

                                                                                                                              Tata.

   Dziewczyna z całej siły kopnęła walizkę, leżącą na ziemi. Jeszcze bardziej ją uszkodziła, lecz miała to głęboko gdzieś. Płakała na dworcu w Londynie. W nocy. W deszczu.
   Na klęczkach zbierała ubrania, płacząc, histeryzując. Sama nie wiedziała już, jak ma reagować.
- Może pani pomóc? - usłyszała za sobą głos i odwróciła się.
   Nagle cała się rozpromieniła. Wstała z brudnej ziemi i pobiegła do niego. Biegła, biegła, aby w końcu wtulić się w jego ciepłe ramiona. 
   To było cudowne uczucie. Nie potrafiła opisać szczęścia, które jej towarzyszyło z jego powodu, jednak z drugiej strony była zrozpaczona z powodu matki, umierającej matki.
 - Dobrze, że jesteś, Draco - rzekła i pocałowała go najczulej, jak potrafiła.
  



  Czy Ron będzie mógł spokojnie funkcjonować jako homoseksualista?
  Czy Lucjusz dostanie to, na co zasłużył?
  Czy Harry poradzi sobie w rozłące z Luną?
  Czy pani Granger naprawdę umrze? 

  I najważniejsze: Jak potoczy się dalej miłość Hermiony i Draco? 
  


                                                          C.D.N...

31 komentarzy:

  1. Ojej jak cudownie!! Powiem tylko, że robi się naprawdę ciekawie i nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pozdrawiam i życzę weny. No i jeszcze szczęśliwych wakacji!!
    czarodziejskie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, Boże!
    Kurde, kurde, kurde.
    Ale się dzieje! :D
    Hyhy a Lucjusz pójdzie do Azkabanu!! I dobrze mu tak, strasznie się ciesze xd Wreszcie Hermiona i Draco będą mogli być razem ♥
    Końcówka.. EPICKA! :D
    Teraz poproszę szybko nowy rozdział, bo nie wytrzymam :o
    droga-do-milosci.blogspot.com -zapraszam ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale to słodkie! <3 super rozdział, czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow:) a pytania końcowe to dokładnie te które sama sobie zadałam :D jejku cudooo :D czekam na next z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale napisany rozdział, jak przy każdym się rozczulam :), ale jak przypomnę sobie jak gadałyśmy kiedyś w kfc jakie wy macie pomysły to aż się śmieje xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech nie umiera !!! Pleasee *.* Wkeciłam się na masę :)) Wciąga :D
    Zapraszam do mnie ; magia-zielonego-serca.blogspot.com
    ps. będę wpadała tu często ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się :) czytam dalej // ALEKSANDRA

    OdpowiedzUsuń
  8. oł noł, jak to po wakacjach? ;__;

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest pokręcone, ale...to mi się podoba!
    Tylko liczyłam, że opiszesz, jak Lucek dręczył Trio na lekcjach ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jw czeka do 1 września i oczekuje nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć :)

    Nominuję Was do Liebster Blog Award :)

    Szczegóły wraz z pytaniami znajdziecie tutaj :
    http://dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam ;*
    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Od razu mówię, że to SPAM!]
    Wojna zakończyła się sukcesem dla Zakonu. Ludzie zaczęli ponownie wracać do codziennego rytmu życia, zapominając o byłych troskach i niebezpieczeństwach. Hogwart znowu stał się najbezpieczniejszym miejscem. Jednak co się stanie, kiedy zło przeniknie do niego pod inną postacią?
    Czasy nowego pokolenia zapraszają serdecznie na
    http://jestem--cora--smierci.blogspot.com/

    Dziękuję za chwilę uwagi

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nowy rozdział? Szmutno mi :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie tylko Tobie, Anonimku :C
    Halo? Dziewczyny, jesteście tam? :c

    OdpowiedzUsuń
  15. Tee kurwa!!!!! Wakacje sie skonczyly miesiac temu!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. dziewczyny keidey wracacie, już jet 2 miesiące po wakacjach? Błagam wróćcie
    keti

    OdpowiedzUsuń
  17. hej, tak się nie robi..... czy trudno jest napisać choćby zdanie??

    OdpowiedzUsuń
  18. Możemy liczyć na nn?

    http://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, napiszcie chociaż jakieś słowo, że jesteście...

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominuję Cię do Liebster Blog Award :)
    Więcej u mnie ;) http://potterimalfoywybrali.blogspot.com/
    keti

    OdpowiedzUsuń
  21. ehe, ehe, obiecanki cacanki

    OdpowiedzUsuń
  22. Ej, dziewczyny, tak się nie robi.

    OdpowiedzUsuń
  23. nie żeby coś, ale zaraz będą następne wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie żeby coś, ale w tym momencie okazujecie całkowity brak szacunku osobom, które czekają na rozdział.
    Zniknęłyście obie bez słowa, bez żadnego wytłumaczenia nam, czy dalsze rozdziały będą, czy też nie.
    Opowiadanie było naprawdę bardzo fajne, świetnie napisane, ale ja zniechęciłam się co do dalszego czytania.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń